Forum Jaworsik sklep odzieżowy! Strona Główna Jaworsik sklep odzieżowy!
Zawsze nowe dresy zrobione przez Jaworsik!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

The Żulers

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Jaworsik sklep odzieżowy! Strona Główna -> Ogół dresiesiarski i żarciki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jawor
Admin Serwa!



Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Koszalin
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:49, 08 Sie 2008    Temat postu: The Żulers

TEKST PRZEZNACZONY TYLKO DLA DOROSŁYCH ODBIORCÓW!

Odcinek 1
Różnica między żulem a menelem wg. Mg. Leona


Dawno, dawno temu... nie to zły początek. Ostatnio gdy siedziałem na kiblu... nie to też nie!
Rozpoczne po prostu, nazywam się Leon i jestem zawodowcem w swoim fachu oczywiście. Ma robota jest brudna i okropna przepełniona niewiedzą i wulgaryzmami. Tak, zgadliście jestem czyścicielem i uważaj bo mogę przyjść do twojego domu i coś lub kogoś wyczyścić. Najczęściej czyszcze sedesy... co? Myśleliście że, jestem jak ten Leon z filmu? Nie, moja praca jest prawdziwa, a nie wymyślona przez jakiegoś Luka Besona. Świat rządzi się swoimi prawami a ja miałem się o tym przekonać już dziś o 22. Miał przyjść Juzef, Juzef miły gość mieszka w małej kuwetce razem z psem Pornoliponem i szczurem Ryśkiem. Miał też przyjść jeszcze Kazek ale niewiem czy przylezie. Po ostatniej przygodzie gdy go odkurzacz wciąngnął, były problemy z wyciągnięciem go i teraz niechce z nami chodzić ale zobaczymy. 20, ide po coś do monopolowego bo w gardle sucho. Czekam w kolejce, żule ustawiają się pojedynczo, parami po troje (u nas się szerzy pedofilstwo). Moja kolej.
-Ćwiartke poprosze. -mówie spokojnym glosem.
-A ja poprosze dowodzik osobisty.-Wydaje mi ktoś nieznany głos. Dopiero po chwili zauwarzam że ta jakaś bliżej nieokreślona masa do kobieta o uśmiechu jak żyletka.
-Przykro mi ale zapierdolili mi tam pod sklepem gdy czyściłem pistolet by tu napadnąć. -Wypowiedziałem spokojnie uśmiechając się do niej wszystkimi moimi zębami.
-Napewno, a ja jestem królewna śnieżka! -Odpowiedziała oschle, niemiałem wyjścia wyciąnąłem pistolet i...
-...i wtedy obudziłem się panie doktorze. -Skończyłem swój monolog i popatrzyłem na doktorka. Nie, ta ćwiartka którą położyłem sobie na podłodze powinna być na.. podłodze a nie w łapach doktorka coś jest nie tak. Podszedłem do doktorka złapałem go za frak i wykrzyczałem:
-Oddawaj tą vódeczke co mi ją mamusia na czarną godzine trzymała. -Mynda oddać niechciała i dzielnie się broniła. Nagle wpadła jego sekretarka i doszło do rękoczynów, szczotki do włosów i klamki z drzwi poszły w ruch. Lecz NAGLE wpadł Juzef z Kazkiem w rękach trzymali wyżymaczki do ubrań.
-O kurwa. -pomyślałem. - Ale będzie masakra. Chłopaki zaczekajcie na mnie! - Krzyknąłem i złapałem pierwszą rzecz jaka mi pod ręce wpadła. Była to jakaś figurka, BYŁA bo rozbiłem ją o głowę doktorka poczym wyżuciłem do przez okno razem z Juzefem, w międzyczasie Kazek zajmował się ochroną która wpadła chwileczkę wcześniej. Dzielnie się bronił ale go zgarneli, nas niezłapali bo uciekliśmy skokiem przez okno skokiem ala'BOND. No ale mieliśmy miękkie lądowanie, naprawdę miękkie. Wylądowaliśmy na cegłach, och co to był za cios dla Juzefa gdy jebnął głową o ścianę. Tak, to musiało boleć ale jakoś sobie poradziliśmy. Uciekamy, przez brudel. Jakieś laski piszczą, totalna masakra ale nic by niebyło gdyby Juzef nie dostał ciosu ala'Gołota od Saszy. Sasza dobry gość sprzedaje jakieś ruskie rzeczy na granicy i czasem z nim robimy popijawy. Przynosi jakieś experymenty pijaka i dopiero wtedy zabawa się zaczyna... ale nie o tym miałem mówić. Po tym jak Juzef leżał znokautowany ciosem sasza zapytał.
-Co jest Leon, jakieś problemy?
-No Sasza prawde mówiąc to tak. - (versja dla tych którzy nie przeklinają) odpowiedziałem.
-No Sasza przecierz kurwa widzisz że , spierdalamy przed jakimiś pierdolonymi chujami!! - (i dla tych drugich) odpowiedziałem.
-No to ci kurwa pomoge! -odpowiedział
-No to idziemy! -Złapałem Juzefa za frak i go pociągnąłem.
Idziemy do tajnego schowka Saszy. Wiecie gdzie on jest? Niewiecie! Napewno! Bo by was Sasza już zastrzelil. No i teraz wam nie powiem bo by i mnie zabił, i niebyło by tych nocnych popijaw ze striptizerkami... Ach... zamyśliłem się. No to po przejściu Sasza otworzył schowek i...
-... o kurwa, zapierdolili ci wszystko! -krzyknął jeszcze znokałtowany Juzef.
-A zaświeć światło to nie łaska? -zapytał go Sasza.
No to pstryknął a to co tam zobaczyliśmy... ...cała zgraja ochroniaży uzbrojonych w kałasze.
-Już kurwa wolałem jak to pierdolone światło było zapierdolone. -Jęknął cicho Juzef zaczął powoli toczyć się do wyjścia. Lecz ja, geniusz geniuszu już miałem plan gdy ktoś mnie jebnął gumowym kurczakiem w głowę. Budzę się... cholera ale bół... ja pierdole. Przedemną stoi jakiś gościu no to go pytam...
-Panie, gdzie ja kurwa jestem albo panu kurwa przypierdole! -powiedziałem.
-Uspokój się Leon to ja Misza.
Tak, to był Misza. ZA pierwszym razem go nieropoznałem bo był przebrany za niedźwiedzia ale teraz gdy ściągnął to śmiesznzą maske to go rozpoznałem.
-Po kiego chuja Misza przebrałeś się za niedźwiedzia? -zapytałem go.
-No wiesz, dorabiam. Pracuje w cyrku dla dzieci. -dopiero sobie przypomniałem że ,on przeżywa kryzys psychiczny (rozdaje dzieciom cukierki itp.).
-Dobra a gdzie chłopaki? -spytałem ponownie.
-Kazka zgarneli i siedzi teraz na posterunku im. św. Lumpa, Juzef gdzieś zwiał a Sasza jest tutaj ze mną.
Więc go zawołał i szukamy Juzefa a on jak zwykle kupuje zestaw naprawczy i kłuci się ze sklepikarką.
-Niech mi pani kurwa nie pierdoli że, kurwa niema tych popierdolonych zestawów naprawczych. A jak mi pani kurwa powie że , kurwa są to i tak panią kurwa zapierdole. -I w ten sposób dowiedzieliśmy się jaki bogaty zasób słów ma nasz Juzef.
No ale skońcu mieliśmy odbić Kazka więc szukamy jeszcze Saszy i jedziemy (znaczy się idziemy). NAsz drogi KAzek był uwięziony na komendzie, Psy spokojnie siedziały i pilnowały by nie uciekł. Ale ja już miałem plaa by wyciągnąć troche tych ,,psów" z ,,budy". Przywiązałem sobie butelkę z zestawu naprawczego i ide. Przechodze koło posterunku, psy powoli wychylają głowy no i ide dalej. Idą za mną więc przyspieszam więc i onie przyspieszają no więc ja włączam turbo. Wskakuje w zaułek a oni za mną. Zgodnie z planem A Sasza z Miszą mieli ich walić po głowie gumowymi kurczakami a Juzef miał ich związywać. No i skończyliśmy. Idziemy przebrani za gliny (z tym były niewielki problemy bo ani jeden strój gliny nie wchodził na Sasze), wchodzimy, patrzą na nas. Przeszliśmy. Idziemy do celi a tam jeszcze jedna ochrona (naszczęście tylko jeden pies) Dobra Sasza mówi do niego.
-Stary był telefon od twojej żony mówiła żeby ci przekazać że ,jak zaraz niebędziesz w domu to zaprosi teściową. -Psa odrazu wybyło
-Jesteś kurwa genialnym chujem. -Stwierdził Juzef szukając kluczy.
Ja je znalazłem i idziemy. W pierwszej cel był jakiś pedał i pokazywał nam eee... (dźwięki w tle: Sasza czy to czytają dzieci? Noo! No to kurwa trza będzie napisać coś innego że pokazywał nam chuja) ...eee pokazywał nam swoje organy zewnętrzne. W drugiej celi był jakiś staruszek który do nas powiedział.
-Chłopaki wyciągnijscie mnie to wam dam pół działki. -Zawołał.
-Taki stary a jeszcze bierze, a fee. Tego dzieci niewolno robić i nie namawiam. -Powiedział Juzef filozoficznie obrzygując faceta z trzeciej celi. Za to w czwartej celi był Kazek.
-Chłopaki, wiedziałem że ,po mnie przyjdźiecie. -Zawołał odrazu.
-No jasne, kogo byśmy do odkurzacza wsadzali? -Stwierdziłem wyszukując klucz od jego celi. Uwolniliśmy go i wychodźimy aż tu nagle sobie przypomniałem że ,Kazek niema ubrania Gliny. Myślimy, myślimy i myślimy aż się Juzef spocił. I wkońcu Kazek wymyślił.
-PlumPlumFafufamelemenele! - W języku pijackim oznaczało to nasz plan.
Wychodzimy.
-Gdzie go wleczecie? - Zapytał jakiś smerf.
-Na oddział padologii zwierzęcej. -Odpowiedział Juzef i powiedział mu cicho. -Nie jaraj człowieku to niezdrowe kurwa!
-Siem robim! - Odpowiedział i poszedł się utopić!
No to idziem do mojego domka bo tam najwięcej miejsca. I planujemy.
-Co robimy? - Zapytałem chłopaków.
-Upijamy się kurwa w trupa! - Odpowiedział Juzef.
Wszyscy się zgodziliśmy i zrobiliśmy wypad na monopolowego! A tam wiecie kto? Banda dresów. Nietakie rzeczy siem robiło! Sztachety z płoty poszły w ruch. Uciekali w popłochu. Idziemy, kupujemy, wracamy, pijemy i jakoś nudno.
-Kurwa chłopaki. Chodźcie przedstawie was kurwa komuś. - Wypowiedział się Juzef.
Szliśmy jakiś czas za nim. Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się przed takim dziwnym (mocno) domem. Juzef zawołał.
-Ejjj, Archie! Chodź z nami. - Krzyknął na... kogoś.
-Sorry babcia, koledzy mnie wołają! - Ten ktoś odpowiedział... komuś.
Podszedł do nas, na oko wyglądał... nie, niewyglądał. Ale z tego co Juzef o nim opowiadał to "Kurwa ma czasem on takie popierdolone pomysły że, można się ukurwić ze śmiechu". No to bierzemy go na imprezke. Wracamy do mnie. Archie miał pomysł.
-Chłopcy, bądźmy poważni chodźmy do kościoła. - Powiedział uśmiechając się złowieszczo.
Poszliśmy za nim bo, bądź co bądź pomysł był jeszcze niewykorzystany (nigdy niepiliśmy w kościele). W kościele (na szczęście) nikogo niebyło. Siedliśmy sobie w ławce a Juzef wyciągnął browary. Pijemy, pijemy i pijemy. Trzeba było wyrzucić gdzieś puszki. No to (w moim kościele jest taki baldachim co go niosą na różnych libacjach. eee... no wiecie) wyrzucamy je na ten baldachim. A Juzef musiał eee... wydalić mocz. Nocnika niemiał to nalał do... ...kropielnicy (w późniejszym czasie ksiądz użył tej wódy to chrzczenia jakiegoś bachora) no i spierniczamy. Idziemy do mnie i idziem spać.

ODCINEK 2 NIEODNALEZIONY



TEKST PRZEZNACZONY TYLKO DLA DOROSŁYCH ODBIORCÓW!

THE ŻULERS

Odcinek 3
Jak żule obchodzą święta. wg. mgr. Archiego.

Był to piękny gruniowy poranek, 26. Piękny śnieżny poraneq. Mój mózg pracował ciężko co by skombinować coś na święta lecz nic nie mogłem wymyślić. Zapasy wytrawnego wina Bachus skończyły się przed tygodniem a my żadnego aloholu prócz borygo które było dla nas ostatnią deską ratunku ze straganu Saszy i Miszy. Po drugie ogólnie przez cały miesiąc się nic nie działo. No może prócz tego, że Leon zaczął czytać książkę "Poradnik działkowca -Marichuana". Jak sam stwierdził była to ciekawa lektura. Musiała być ciekawa inaczej by jej nie czytał. Pierwszy raz widziałem go przy książce, to chyba coś znaczy!
Tak więc był przepiękny grudniowy poranek dnia 26 a my nie mieliśmy co pić i robić. Sklepy monopolowe pozamykane. Tylko święta i święta. Postanowiliśmy się rozerwać i poszliśmy na miasto. Wszędzie gdzie byśmy nie patrzyli pierdolone reklamy pierdolonych świąt. Nic do świąt niemam ale to mnie wkurwia gdy wszędzie pełno mikołajów i innych takich bzdetów. Wyszliśmy więc na miasto i łazimy aż wkońcu spostrzegamy pewną postać.
-Widzisz kurwa, to co ja? -pyta mnie Leon.
-Widzę. -odpowiadam.
-A wiesz o czym kurwa myśle.
-Nie! -odpowiedziałem szczerze bo niemogłem się domyślić co chodzi takiemu pierdolcowi jak Loen kiedy widzi gościa w super-markecie przebranego za mikołaja.
-To patrz. -mówi do mnie.
Więc stoimy z chłopakami i patrzymy. Leon podchodzi do mikołaja, dzieciak który siedzi na kolanach mikołaja patrzy na niego.
-Cego pan tu chce? -sepleni, opryskując Leona śliną.
-Wypierdalaj dzieciaku. -powiedział do niego a ten uciekł.
Mikołaj spojrzał na niego chujowym wzrokiem.
-Sam kurwa sobie wypierdalaj stąd menelu! Ja tu kurwa rządze, ja tu jestem de best! -powiedział do Leona.
Ten nic sobię z tego nie robiąc złapał mikołaja podróbkę za frak i ryknął do zawiedzonych dzieciaków.
-Mikołaj idzie na przerwe! -i poszedł gdzieś na tyły sklepu z mikołajem.
Popatrzyliśmy na siebię z chłopakami i niewiedzieliśmy co knuje ten zjebany Leon. Po chwili zza sklepu wyszedł jakiś facet przebrany za mikołaja i wszedł do sklepu.
-Hohoho mery fakink chrismas. -ktoś zawieśniaczył na cały sklep.
Po chwili rozpoznaliśmy ten głos. To był Leon.
-Co on kurwa robi? -zapytał zdziwniony Juzef.
Ale Loen siadł na tronie mikołaja, zabrał worek który leżał koło niego i zaczął oglądać paczki które były w nim. Dzieci chwilę patrzyły na Leona a potem jedno najodwarzniejsze z nich zapytało.
-Gdzie jest tamten mikołaj.
-Musiał się wysrać. A tera podchodzić pokoleji! -zakrzyknął Leon na cały market i wrzystkie dzieci zebrały się wookół niego.
Podeszło do niego jedno dziecko. Był to chłopaczek w wieku maksymalnie 8 lat. Leon wstrzymał go na chwilę.
-Ejj! Elfy! Kurwa wasza mać! Przychodzić tu natychmiastowo! -zakrzyknął do nas.
Więc podeszliśmy do niego. ten wyszczeżył do nas swoje żółte zęby.
-Do sali obok przebrać się. -powiedziałdo nas i poszliśmy się przebrać.
Ciuchów były pełno, tylko wszystkie kurwa zielone. Chcąc niechąc musieliśmy się przebrać. Wróciliśmy na sale a tam Leon już rozdawał prezenty. A wyglądało to tak: Dzieciak podchodził a Leon rzucał w niego prezentem. Jak złapał był jego jak nie nie miały go inne dzieci i dzieciak miał następną szanse. Więc bawiliśmy się tak w to rzucaniew dzieciaki prezentami. Tak robiliśmy do osiemnastej kiedy przyszedł do nas szef.
-Spisaliście się brawurowo. Ile chcecie za tą robote? -zapytał.
-Po stówie kurwa dla każdego nam starczy, wiele kurwa nie potrzebujemy.
Więc szef nam dał po stówie dla każdego. I mieliśmy jeden problem rozwiązany. Brak forsy ale teraz brakowało nam naszego kochanego Bachusa, a niebyło go gdzie kupić.
-Jest kurwa jedno miejsce. -stwierdzili Sasza.
-Gdzie to kurwa jest? -zapytaliśmy.
-Wschodni sklep monopolowy. -odpowiedizął Misza.
-Ale to przecież kurwa teren tej popierdolonej bandy zjebanego pedałka Czesia! -stwierdził Leon.
-No to im najebiemy, co nie chłopaki? Nie takie rzczy się robiło. -wymyślił Kazek.
Wszyscy się zgodzili, że dla sześciu sześciopaków wytrawnego wina marki Bachus warto walczyć. Więc skierowaliśmy swe kroki w strone wschodnią naszego miasta. Pod sklepem czekała już na nas banda zjebanego Czesia.
-Co? Po wino? -zapytał goryl Czesia.
-Gdzie on jest? -zapytałem
-Kto? -zapytał ponownie tępo, goryl.
-Twój szef, jołopie. -wnerwiłem się.
-Ma problemy z swoją psychiką i zabrali go na odział zwierzęcy.
Popatrzyliśmy na siebię z chłopakami. To nawet dla nas lepiej. Mniej dotykania tych jebanych pedałków.
-No to kurwa, wypierkurwaspierkurwawypierpapierkurwadalać kurwa stąd. -powiedział Juzef.
Zawsze wiedzieliśmy, że jest on mistrzem w klnięciu ale to było ponad nasze miary.
-Łał! Dis bi a kul! -zawieśniaczył drugi goryl.
A potem już nic nie było. Tyko okrzyk Kazka "Na skurwieli!" i rozpoczeła się walka. Sasza z Miszą wyciągneli jak zwykle ze swych ubrań swoje ukochane kałasze a my grzaliśmy z czego popadnie. Co to było dla nas czterech goryli, gdy przecież już walczyło się z bandą skinów. Tak więc jeden dostał w czerep i padł, drugia dostał w jaja. Trzecie latał jak ufo nad Roswell. A czwarty uciekł ze strachu. Popatrzyliśmy na pobojowisko i weszliśmy do sklepu.
Odrazu w nasze oczy rzuciło się dużo regałów z dużą ilością różnych win, nalewek, wódek, spirytusów i innych lepszych i gorszych napojów chłopdzących. Widzieliśmy już daczego Czesiek i jego banda tak zaciekle bronili tego miejsca. Podeszliśmy do lady.
-Mietek! Veni, Vidi, Vino! -zakrzyknął Leon.
Po chwili przed nami ukazał się facet ubrany na ten sam styl co my, czyli pełna żulerka.
-Czego dupa pragnie? -zaptał.
-Szcześciu sześciopaków wina Bachus i jedną nalewkę Byczek. -powiedziałem.
-Zara będzie. -stwierdził. -Idźcie na zaplecze.
wyszliśmy ze sklepu i po chwili wylądowaliśmy na zapleczu. Facet targał już szósty sześciopak na dwór. Gdy go postawił popatrzył na nas zmęczony.
-Macie jakiś pojazd? -zapytał. Gdy odpowiedzieliśmy, że nie ten rzucił na kluczyki od samochodu.
-Tylko uważajcie, to wóz szefa. -powiedział.
-Wyluzuj kurwa facet. Masz forse. A miałbyś jeszcze skąś borygo?
Mietek po chwili przyniósł nam kanister borygo na wszlski wypadek gdyby zabrakło napojów jak kiedyś. Pojechaliśmy więc wozem Czesia do meliny. gdy go zaparkowaliśmy nie wyglądał jak wcześniej. Być może głównym powodem tego było to że, prowadził Juzef który był pod wpływem dwóch kwasików ale to już nikogo nie obchodziło. Ważne było to, że mieliśmy wino na święta i można było normalnie świętować.




UWAGA TREŚCI NIECENZURALNE!

Odcinek 4
Żule kiedyś i dziś wg. Dr. Kazimierza.

Dzisiejszy wykład (ja sam, Kazek) rozpocznę małym kawałem. "Jest dwóch żulów przed monopolowym którzy się kłóca. -Weźmy dwie!-mówi jeden. -Jedną, dwóch niewypijemy! -mówi drugi. -Dwie! -mówi pierwszy. -Dobra. Żul podchodzi do lady i mów -Poprosze 4 wina marki Bachus i 2 lemoniady.".
Kawał obił mi się o uszy kiedy ostatnio piliśmy z chłopakami. Powiedział nam go Archie. Oczywiście wszyscy z niego grzaliśmy bo wiedzieliśmy, że u nas wcale takich rozmów niema. Wysyłają mnie i kupuje 10 win marki Bachus. Tak więc piliśmy ostatnio wytrawne wino marki Bachus pod naszą meliną lesie. Właśnie wypijałem z Leonem 3 butelke wina na dwóch gdy usłyszałem straszliwy dźwięk który zawsze pamiętałem od dzieciństwa. Był to odkurzacz! Dźwiękiem odkurzacza moi rodzice straszyli mnie raz po raz gdy marszczyłem freda czy wróciłem do domu pijany. Przykładali mi rure odkurzacza do ucha i wysysali wszystko co tam miałem. Ale zejdźmy z tego tematu.
To był Juzef z odkurzaczem. Już wiedziałem co ma zamiar zrobić.
-Juzef, wypierdalaj mi stąd z tym odkurzaczem. -krzyknąłem na niego ale to nic nie podziałało.
Juzef dalej nadchodził z odkurzaczem a do niego dołączyli się Sasza i Misza z mini odkurzaczami które ukradli z transportu za róską granicę. To był kolejny mój koniec! Poddałem się woli wsysania przez odkurzaczem. Jak zwykle ubrane poszło do mniejszych a ja do większego. I znów musiałem krzyczeć żeby mnie wypuścili. i nów mnie wypuścili dopiero po godzinie. Tego dnia nic już więcej się nie działo, no może prócz tego, że Archie znowu lał się z Juzefem o jego psa. Juzef już od tygodnia się do niego nie odzywał. Nawet gdy ten przynósł cztery butelki wina marki Bachus, ten nie pił.
Następny dzień, był to wspaniały dzionek. Dla chłopaków wspaniały lecz dla mnie nie. Dostałem list (zawszeć jakaś nowość) od matki z domów starców żebym ją odwiedził. Więc chłopaki odrazu się zapalili do roboty. Ubrali się w garnitury znalezione na śmietniku i zapakowali do walizki 20 butelek wina marki Bachus. Niewiem jak oni to tam zmieścili ale to już nie mój problem.
-No więc kurwa Kazek, gdzie jest kurwa ta twoja zjebana spruchniała matka? -zapytał mnie Juzef po drodzę.
-Zamknij kurwa morde przyczłapie od buratora! -wrzasnął na niego Archie, który przeprosił Juzefa za tego psa. -Właśnie dojeżdżamy idioto!
Nasz pojazd który skąbinował Archie wyglądał po jeździe okropnie. Głównym tego powodem było to, że prowadził Leon który ciągle jeszcze był na kacu. Zaparkowaliśmy koło znaku 'Zakaz parkowania" i spojrzeliśmy na budynek domu starców.
-O kurwa. -jęknął cicho Sasza
-Po kiego chuja w oknach są kraty? -zapytał mnie zdziwiony Misza.
-Co sie mnie kurwa pytasz, czy ja kurwa na wróżke wyglądam? -zapytałem go.
Tak więc skierowaliśmy swe buty (które zajebaliśmy po jednej z libacji ze sklepu naprzeciwko monopolowca) w strone domu starców. Na przedzie szedłem ja z Leonem, potem Juzef z Archiem a na końcu Sasza z Miszą trzymający ręce w swoich garniturach. Domyśliłem się, że trzymają pistolety. Podszedłem do recepcji przy której siedział pielęgniarka blondynka.
-Dzień dobry pani, ja w sprawie odwiedzin. -powiedziałem.
-Niech pan chwilę poczeka. -odpowiedziała piłując sobie palca pilnikiem.
Poczekaliśmy chwilę ale pielęgniarka dalej piłowała sobię palca.
-Ja w sprawie odwiedzin. -powiedziałem znów do niej.
-Niech pan chwilkę poczeka. -ta znów odpowiedziała.
Sasza się troche wnerwił i wyciągnął pistolet z garnituru i skierował na nią.
-Zamknij pysk kurwo i słuchaj uważnie. Jesteśmy w sprawie odwiedzin do matki tego o gościa. -tu wskazał na mnie. -Rozumiesz kurwo? -pielęgniarka pokiwała głową.
-No to kurwa pamiętaj, nas tu kurwa nie było! -powiedział do niej Misza chowając pistolet do swojego garnituru.
Weszliśmy w korytarz. Zdąrzyłem jeszcze zauwarzyć, że pielęgniarka mói coś do radia ale nic nie powiedziałem chłopakom. Szliśmy korytarzem chwilę a potem po schodach na szóste piętro aż doszliśmy do pokoju 666 z którego było słychać dziwne krzyki.
-Wypierdalaj mi stąd z tą zupą. Takie coś to ty sobię możesz wsadzić w swoją szeroką dupę. -usłyszeliśmy krzyk w wykonaniu mojej matki.
-To ona. -powiedziałem.
-Już wiadomo w kogo się wdałeś. -stwierdził Archie.
Gdy weszliśmy do pomieszczenia trochę się zdziwiliśmy. Na środku pokoju stało krzesło a to niego przywiązana była moja matka. Wookół niej było twóch ochroniarzy i pielęgniarka. Moja mamusia wyrywała się cholernie i pewnie dlatego wszystkie ściany były oblane cieczą którą tutejsze kucharki nazywają "zupą ryżową". Sasza wyciągnął po kryjomu pistolet i załorzył tłumik. Strzelił trzy razy.
-Wnerwiali mnie. -powiedział do nas.
Podeszliśmy do mojej matki i rozwiązaliśmy ją. Ucieszyła się bardzo, tak bardzo, że obrzygała Juzefa "Zupą Ryżową".
-Witaj mój ty Kaziu zjebany. -przywitała mnie matka.
-Cześć matka. -odpowiedziałem.
-Macie coś normalnego do żarcia lub chlania? -zapytała
Leon postawił walizkę na stoliku i otworzył. Moja mamusia odrazu się ucieszyła, zabrała jedną butelkę i zaczeła żłopać. Gdy nagle drzwi wypadły z zawiasów a do pokoju wpadła ochrona.
-Rzucić broń, natychmiast! -krzyknął któryś z nich.
-Spierdalaj. -odpowiedział mu Archie i rzucił w niego młotkiem.
Młotek trafił w czółko faceta i gościu się wyłorzył na podłodze. I rozpoczeła sie walka.Wywróciliśmy kanapę i się za nią chowaliśmy. Ochrona zaczeła do nas strzelać. Wię Sasza z miszą wyciągneli pistolety i łubudum. Wszyscy strzelają a ja rzuciłem granatem. Nie trafiłem, wywaliłem przez okno. Za oknem można było usłyszeć wielkie "jeeeeb" a także krzyki w stylu "kurwa mać, ja pierdole i itp.". Rzuciłem drugim, tym razem trafiłem. Ochrona nic niezałapała i po chwilina ich miejscu była tylko dziura w podłodze i ścianie. Okazało się, że wyjebaliśmy całą ochronę i wszystkie pielęgniarki. Byliśmy tylko my i dziadki. Stwierdziliśmy, że trzeba troche rozerwać dziadków w tym miejscu. Weszliśmy z chłopakami do jakiegokolwiek pokoju a tam jakiś dziadek siedzi sobie ze słuchawkami na uszach i słucha radia pomyji (maryi). Podeszliśmy do niego i wsadziliśmy mu do pyska butelke z naszym wytrawnym winem marki Bachus. Chwilę się opierał a potem sam zabrał butelkę i lał w siebię całą. Po wypiciu całej, rzucił nią o ściane, ściągnął słuchawki i poszedł heeeeeen na miasto krzycząc "killing time!!!". Wyłączyliśmy słuchawki w radyu żeby pogrzać troche z ich głupoty. Po chwili trzeszczenia usłxyszeliśmy głos.
-Dzisiaj porozmawiamy o alkocholikach. Mamy pierwszego rozmówce. -(Xsiądz Prowadzący).
-Chciałbym coś powiedzieć na antenie. -(Rozmówca).
-Słuchamy. (KP)
-Chuj w dupe radiu pomyja. Pierdolić wszystko co jest w nim i na nim! I ksiedza też pierd... -Przerwało (R).
-Przepraszamy ale technicznie radio maryja nie odpowiada za treści wyraż...
Nagle gdzieś w tle usłyszeliśmy głos "Killing time" i "Wypierdalać stąd menele" a także serię z karabinu. Krzyki były głośne. Chwila jęków i serii z karabinu a potem do mikrofonu przmówił znany nam głos.
-Killing time, wybić radio maryja! Ksiądz prowadzący do piekła! Zgwałcił mi syna! -był to głos dziadka którego upiliśmy.
Wyłączyliśmy radio i wiedzieliśmy co zrobimy później. Mieliśmy plan którego nam by nawet pozazdrościła banda Czesia z pod wschodniego monopolowca. A było to tak...


UWAGA TREŚCI NIECENZURALNE!

TEKST PRZEZNACZONY TYLKO DLA DOROSŁYCH ODBIORCÓW!

Przepraszam za przerwę ale musiałem iść do kibla bo wzieła mnie sraczka. Na czym to ja skończyłem? Aaa... Mieliśmy plan jakiego pozazdrościła by nam banda Czesia z pod wschodniego monopolowca która pobiliśmy jakieś 4 miesiące temu. A było to tak. Mieliśmy zamiar upić dziadków. Jako, że widzieliśmy jaki był efekt zajebania jednego dziadka (o mojej matce wspominać nie trzeba) stwierdziliśmy, że efekt zajebania wszystkich będzie podobny. Najpierw wróciliśmy do mojej matki.
-Matka, do kurwy nędzy. Ilu jest w tym sraczkowatym domku, dziadków? -zapytałem.
-Co ja kurwa wróżka jestem? Gdzieś ze sto albo stodwadzieścia. -odpowiedziała.
Stwierdziliśmy, że mamy za mało Bachusa do tej akcji i wysłaliśmy Juzefa po towar. Daliśmy mu dwie stówy zarobione przy malowaniu burdelu kumpli Saszy i Miszy u poooszedł. W oczekiwaniu na niego przeszliśmy przez cały budynek. Znaleźliśmy kupe wyjebistych rzeczy. Np. paczke prezerwatyw dla starszych użytkowników, 2 butelki ruskiego spirytu ukryte przez moją matke, 2 piwa bezalkocholowe w dyżurce i 3 otwieracze. Wśród dziadków panowała jedna mania. Wszyscy słuchali radya maryia!
-Trzeba kurwa coś z tym zrobić! -stwierdził Leon.
Więc przygotowaliśmy na poczekaniu z dwóch butelek spirytu, dwa koktajle mołotowa. i idziemy na druga akcję. Gdy doszliśmy do nadajnika radya maryia zauwarzyliśmy dwóch bodygłardów przy wejściu.
-Kill de monkejs!!! -wykrzykneli Sasza z Miszą i rzucili się z kałachami na bodygładrdów. Bodygłardy wyciągneli pistolety i zaczeli strzelaćale nie byli tak zachartowani w walce jak Sasza z Miszą i szybko zgineli śmiercią poprzez przeztrzelenie czaszki.
-No i kurwa gotowe chłopaki. -stwierdzili. -Idziemy!
No i poszliśmy. Dalej ochrony nie było żadnej, no może prócz działka karabinu maszynowego i min przeciwpancernych. Ale i z tym Sasza z Miszą sobię poradzili. Przydały też się moje granaty. To właśnie dzięki nim rozpierdoliliśmy główne drzwi. Weszliśmy do pomieszczenia z konsolami i dużą ilością komputerów. Przy nich siedzieli księża-komputerowcy. Gdy zauwarzyli nasze wejście szybko wyciągneli pistolety i chcieli nas zlikwidować. Sasza z Miszą znów zaczeli bawić się kałachami a ja znów służyłem za wyrzutnie granatów. Po chwili kul i kilku niebliskoznacznych wyrazów wybiliśmy wszystkich prócz jednego którego wzieliśmy na spytki.
-Gdzie jest kurwa główny nadajnik? -zapytał Leon.
Księżulek złapach za krzyż i przechylił go do gardła. Po chwili nieżył.
-Świetnie kurwa, pierdolony cyjanek. -stwierdził Sasza. Sam przecież rozprowadzał cyjanek wśród sprzedawców broni.
-Jednego jebanego debila mniej. -powiedizał Archie i otworzył największe drzwi. Był tam straszliwie duży radar.
-To jest kurwa główny nadajnik. -stwierdził.
Sasza wziął rozpęd i wjebał koktajle do pomiszczenia. ja poprawiłem jeszcze granatem a Misza serią z kałacha. A potem spierdalamy. 3. Biegniemy przez korytarz. 2. Biegniemy przez sale z komputerami. 1. Jesteśmy 6 metrów od wyjścią. 0. Jeeeeb! Wykurwiło cały przekaźnik na Polskę. Naszemu kurwa kamerzyście chwała zwycięzcy. ledwie co skoczyliśmy na jebany żwir i się trochę pogruchotaliśmy. Popatrzyliśmy do tyłu. Przekaźnik radya maryia pięknie płonął. Ruszyliśmy w stronę domu starych dziadygów.
Gdy tam doszliśmy usłyszeliśmy krzyki i odrazu zauwarzyliśmy powybijane okna w budynku i okolicach kilka dziur w ścianach i nasz samochód cały rozjebany. Otwieramy główne drzwi które odpadają zaraz po dotknięciu. na schodach leży para martwych dziadków.
-Co ten kurwa pojebany Juzef kurwa zrobił? -zapytał Archie.
Ale idziemy dalej. Skierowaliśmy się do pokoju mojej matki który ustaliliśmy za baze. Otwieramy drzwi a do naszych nozdrzy dostaje się zbawczy zapach wytrawnego wina marki Bachus. To co widzimy bardzo nas zdziwiło. Po środku pomieszczenia stały trzy wózki z super marketu wypełnione butelkami Bachusa.
-Czołem kurwa pierdolce. Tyle kurwa towaru wystarczy na tą kurwa wyjebaną akcję? -zapytał nas Juzef który wyłożył się z butelką w dłoni na kanapie.
-Ty Juzef już chyba kurwa zrobiłeś tą jebaną akcje. -stwierdziłem.
-Gdzie tam kurwa. Dałem im dopiero kurwa posmakować. Po za tym kurwa sami nagle zaczeli rzucać kurwa wszystkimi jebanymi rzeczami po ścianach i robić niewiadomo kurwa co. -wypowiedział się Juzef.
-To to już nasza kurwa wina. -powiedział do niego Leon. - Spójrz kurwa przez okno!
Juzef wstał i chwiejnie podszedł do okna.
-Ejj, zjeby! Co tak się kurwa fajnie pali? -zapytał nas Juzef.
-Główny przekaźnik radya zjebanego rzygownina. -poinformował go Archie.
Juzef stwierdził, że sprawa jest spoko. Wzieliśmy po kilka (dziesiąt) butelek do siebię i piliśmy. Gdy skończyliśmy Juzef już od dawna spał na szafie a matka rzygała do wiadra które zapierdoliła z dyżurki. Sasza z Miszą płakali nad stratą dwóch butelek dobrego ruskiego spirytu na taką błachą sprawę jak podpalenie radya maryia. Dopiero gdy im uświadomiliśmy z Juzefem (pięścią i słowem), że sami prowadzą ruski stragan ze spirytem przestali płakać i zaczeli grzać ze szczęścia. Archie siedział i nic nie mówił.
-Czego kurwa nic nie mówisz? -zapytaliśmy go.
-Popatrzcie przez okno! -stwierdził posępnie sam tam patrząc.
Gdy podeszliśmy gardło wywineło nam się na drugą stronę jakby ktoś naszczał nam do Bachusa. Po ulicy szło gdzieś setka (jak nie więcej) skandujących dziadków.
-Precz z radiem maryja! Precz z radiem maryja!
To by było nic gdyby nie to, że dziadkowie byli goli.
-Co ty im kurwa powiedziałeś. -zapytał Archie Juzefa.
-Nic kurwa takiego! Słowo kurwa żula! -krzyczał Juzef.
Wiedzieliśmy, że słowo żula jest warte ni złamanego chuja więc dręczyliśmy go dalej.
-Coś im kurwa naopowiadał! -zapytał Sasza przygładając mu kolbę kałacha do szyi!
-Kurwa nic! TYlko to, że kurwa radyo maryia jest tylko dla popierdoleńców i że radyo maryia to ich wróg! Tyle kurwa! Słowo!-Juzef mocno się wystraszył kałacha przystawionego do jego szyii i cały się trząsł.
-Ale kurwa będą jaja! -zaczął się śmiać Archie a za nim wszyscy inni.
Nawet moja mtka wyciągneła głowę z wiadra gdy usłyszała, że z czegoś ostro grzejemy.
-Z czego grzejecie jołopy? -zapytała nas.
Opowiedzieliśmy jej pokrótce całą sprawę i po chwili i ona z nami grzała ostro.
-I co teraz kurwa robimy? -zapytała matka.
-Idziemy kurwa z nimi. -stwierdził Juzef.
Wyszliśmy z domu pruchniaków który już z resztą zawalał się od nich samych i poszliśmy na spotkanie przygody z gołymi pruchniakami. A oni szli i szli, ciągneli się i cigneli se z nudów. Aż wkońcu Juzef zaczął podrywać moją matkę. Aż wkońcu się coś wydarzyło. Któryś z pruchniaków (chyba szef bo miał kałacha i opaskę rambo na czole) coś krzyknął. Dopiero po chwili to zrozumieliśmy.
-Łapać diabłów.
Okazało się, że jesteśmy pod zakonem im. św. Lumpa strażnika pijaków i żuli w pobliskim mieście. A diabłami są księdzulki którzy opiekują się żulami i meneliami gdy ci niemają co pić. a sami też popijają ostro. Któryś z próchniaków rzucił kamieniem w księżulków.
-No tego to kurwa za wiele. -stwierdził Juzef kierując swe kroki na próchniaków.
-Wychodował żmiję we własnym kurwa łonie! -powiedział do mnie Archie.
Juzef podszedł do próchniaków i przyjebał w ryj temu który rzucił kamolem.
-Zdrajca! -krzyknął próchniak którego jedbnął Juzef.
Po chwili wszystkie próchniaki skandowały "Zdrajcy! Zdrajcy! Zdrajcy! Zdrajcy!". Niemieliśmy wyjścia i musieliśmy sprzymierzyć się z wrogiem. Popędziliśmy do zakonu. Jedneliśmy kilka razy w bramę. Okienko w bramie otworzyło się.
-Słucham cię bracie. -zaszeleszczał głos za bramą. odrazu wyczuliśmy Bachusa mieszanego ze spirytem. Ochydna mieszanka.
-Jesteśmy spragnieni. Po za tym potrzebujemy kurwa pomocy!!! -wydarł się Leon na cały głos gdy próchniaki podchodziły z widłami coraz bliżej nich.
-Dobra, wchodźcie! -powiedział głos za bramą. A potem ona sama się otworzyła.
Wszyscy skoczyliśmy odrazu do środka a za nami rzuciła się gromada próchniaków.
-Dzięki kurwa bardzo braciszku! -stwierdził Juzef.
-Niema za co Juzefie. -odpowidział braciszek z pod kapturu.
-Skąd kurwa znasz moje imie?!? -wydarł się na niego Juzef.
-Czyż każdy nie jest twoim bratem w życiu i piciu? -zapytał zakonnik. -Kiedyś zrozumiesz!
Zakonnik odszedł i zostawił nas z sześcioma butelkami bachusa które mieliśmy ukryte na zapas pod ciuchami.
-Te, braciszek! Kaman tu! -zawieśniaczyłem.
Po chwili przed nami znów ukazał się braciszek w kapturku.
-Te, braciszek, niemiałbyś kurwa przypadkiem kilku (set) butelek napoju bogów o nazwie Bachus? -zapytałem.
-Chodźcie za mną! -machnął ręką i poszliśmy za nim.
Zaprowadził nas do piwnic zakonu. A tam tysiące szaf z naszym ulubionym napojem, Bachusem.
-Bierzcie i pijcie oto wino nasze. -stwierdził zakonnik i odszedł.
Nie trzeba było długo czekać. opróżniliśmy kilkadziesiąt butelek i gdzieś koło 3 w nocy udaliśmy się powolnym, chybotliwym ale też uważnym przed próchniakami krokiem do naszej meliny koło lasu.


UWAGA TREŚCI NIECENZURALNE!

Odcinek 6
Szatan i pijacy wg. prof. Saszy.


Wiecie może skąd bierze się zło? Z alkoholizmu! To on jest temu winny! A wiecie skąd biorą się sataniści? Pewnie jesteście ciekawi dlaczego zadaje takie pojebane pytania? A to przyczepiło się do mnie po ostatniej przygodzie naszej paczki. A było to tak...
Był piękny kwietniowy poranek kiedy otworzyłem swoje zakrwione ślepia. Popatrzyłem najpierw w lewo, później w prawo i nic mnie nie zdziwiło. Juzef na szafie. Archie w szafie. Kazek pod szafą. Leon zawieszony na wiatraku (który niewiadomo dlaczego wciąż się kręcił) wciąż rzygając na podłogę. Misza z głową w wiadrze też rzygając. A ja na fotelu cały zarzygany. Wstaje więc powoli i dalej się rozglądam. Juzef pierdzi przez sen. Na szczęście nie czuję zapachu jego wielkiego i śmierdzącego bąka bo mi rozjebali nos butelką, około 2 w nocy poprzedniego dnia. Tak więc ruszam swoją dupę i wychodzę z meliny. Nasza melina, ładnie ulokowana na skraju lasu buraczanego i liściastego wygląda chujowo. Podchodzę do studni i sruuuuuuuuuu, jeb! W studni niema wody. A ja skoczyłem na główkę. Więc się dre.
-Debile!!! Wyciągnijcie mnie kurwa stąd!!! - ale nie działa.
Dopiero po chwili z meliny wychodzi Kazek który też chciał się umyć jak ja. Więc krzyczę do niego.
-Cioto, zjebana! Wyciągnij mnie stąd! -ten patrzy do studni i szybko odkrzykuje. -Zara, kurwa, zara!
Biegnie gdzieś debil. A ja kurwa siedze w tej jebanej studni i nic się kurwa nie dzieje. I nagle patrze do góry a tu na mnie lecą kamienie. Jeb, mnie jeden w łeb. Jeb , drugi. Po chwili nie żyje...

-...He he he! Ale kurwa odlot! Kwiiiiiiiiiiiii!-Drze morde na cały głos Juzef.
Dopiero sobię przypominam. Wzieliśmy po cztery kwasiki i niejesteśmy super-hirołsami żeby to przeżyć.
-Juzef weź się kurwa zamknij bo ci kurwa przypierkurwadole! -krzyknął do niego Misza.
-Weź ty się kurwa zamknij`po ci przyjebie! -odkrzyknął do niego Juzef.
-Szata fak! -zawieśniaczyłem -My tu gadu gadu, a Bachusa niema!
Na to cała zgraja wywala oczy i gapi się na mnie!
-No to przynieście kurwa spiryt z waszego jebanego staraganu! -mówi odrazu Leon.
-I tu wynika pewien problem! -zaczyna Misza. -Tydzień temu obrobili nam nasz stragan i ciągle kurwa niema towaru.
Chłopaki odrazu się wnerwili gdy to usłyszeli. I odrazu chcieli wiedzieć co za skurwysyny do zrobiły! No to im powiedzieliśmy, że to satany ze starego magazynu. Odrazu się uspokoili.
-Co?!?!? Niech ich kurwa dopadne!!! -odrazu Juzef się wnerwił.
-Spoko Juzef! A może by tak ich podtruć? -zapytał Kazek.
-Zbyt duże ryzyko! -stwierdza Archie -Mam pewien pomysł. Sasza i Misza, przyniście kilka kałachów. -mówi do nas.
My odrazu się uśmiechamy. Wiemy co się kroi. Kolejna zadyma. Jako, że mieliśmy doświadczenie w tych sprawach to umówiliśmy się pod magazynem. Misza przyniósł kałachy, ja amunicję, Archie kwas siarkowy, Juzef wiadro młotków, Kazek granaty a Leon bazooke z tłumikiem. Tak więc najpierw Leon wywalił drzwi swoją bazooką. Potem wpadł Kazek i zaczął rzucać granatami. wszystko normalnie wyglądało jak Mortal Kombat albo Rambo 3. Misza leje z karabinu a ja mu podaje amunicję, potem się zamieniamy. Juzef po pięciu Bachusach niemógł trafić w satanów ale głupia mazawsze szczęśćcie i coś mu się udało. Wiele nie zauwarzyliśmy bo po chwili jak Juzef rzucił młotkiem nas i satanów coś zasypało. okazało się, że magazyn jest wypełniony starymi gwoźdźmi. Więc gdy my się wygrzebaliśmy się spod gwoździ odrazu skoczyliśmy do drugiej kupki. Zaczeli się już z niej wygrzebywać ale Juzef dobijał młotkiem. Masakra była mocna póki się mu młotki nie skończyły. Ale i takbyło fajno.
-No chłopoki a teraz gadać który zwas wymyślił napad na stragan Saszy i Miszy. -zapytał Archie.
Chłopacy popatrzyli na nas zdziwieni.
-My? -zapytał ten najbardziej zasypany gwoźdźmi.
-Tak wy! Który kurwa z was obrobił str... -niedokończył Juzef bo Leon walnął go w łeb jednym ze swoich młotków.
-To niemy!!! -krzyknął najmniejszy i odrazu dostał młotkiem w łeb.
-A kto? -zapytał Leon.
Chłopacy troche "zagwożdżeni" wbili w nas swe ślepia. Popatrzyli po bokach.
-To banda Czesia z pod wschodnigo monopolowca. -powiedział do nas jeden po cichu.
Popatrzyliśmy po sobię i skierowaliśmy swe kroki w kierunku drzwi magazynu.Satany krzyczały cośw stylu "uwolnijcie nas skurwysyny!!!' ale my szliśmy dalej. Po drodze nacisneliśmy przycisk EJECT (tłum. wyjeb gwoździe na satanistów) a gwoździe poleciały wesoło na satanów.
gdy kierowaliśmy swe kroki na wschód już z daleka było słychać pijackie śpiewy bandy Czesia.

Czesiu, czesiu co z ciebię wyrośnie,
martwiesię już od tygodnia.
Wina nie pijesz, kolegów nie bijesz,
dziury niemaszz w ani jednych spodniach.
Czesiu, czesiu miszcz nad miszcze.
Śpiewam o tobię gdy klozety czyszcze.
Pijemy razem sobię Bachusa,
postawisz mu dostaniesz całusa.
Butelki turlają się po podłodze,
ja ledwie stoje na swojej nodze.
Najmilsza chwila mego poranka,
to dwa jabole do śniadanka.

Zbliżaliśmy się powolnymi krokami do wsochdniego monopolowca a śpiewy się nasilały. Śpiewy się nam nie podobały więc odrazu przyspieszyliśmy by dogłębnie przekazać wiadomość, że dziękujemy za występ.
Gdy doszliśmy do wschodniego monopolowca pierwsze co nam się rzuciło w oczy to cała banda Czesia leżąca, poukładana równiutko pod ścianą. Schowaliśmy się odrazu za drzewami by jednak zobaczyć kobiec tego występu jaki się tam odbywał.
-No i kurwa zapraszamy na występ. -stwierdził Juzef.
Chwilę jeszcze się nic nie działo a potem z monopolowca wyszedł Mietek. Odrazu pierwsze co zrobił to podszedł do pierwszego z leżących i krzyknął do niego prosto w jego zarośnięte ucho.
-Ty skurwysynie jebany! -zaczął jak zwykle -Jak zaraz nie przestaniesz grać na tej jebanej gitarze to rozbije ją o twój łeb.
Facet spojrzał na niego, beknął po czym odpowiedział.
-Ale musieliśmy jakoś poimprezować po udanym skoku.
-Jakim kurwa skoku? -zdziwił się Mietek -Kto wam kurwa kazał gdzieś napadać???
Facet troche zmieszany, popatrzył po kolegach po czym powiedział do Mietka.
-Jak to kto? Czesiek oczywiście przecież rozkazów innych nie słuchamy.
Mietek popatrzył na nich zdziwiony. Postanowiliśmy się ujawnić. Najpierw wyszedł Juzef który robił nam za tarczę. Potem Kazek, Leon , Misza, Archie a na końcu ja. Lażący chłopcy odrazu podskoczyli gdy nas zobaczyli. Pewnie nie chcieli doastać wpierdol tak jak kiedyś. W każdym razie kiedy chłopcy odskoczyli my odrazu podbiegliśmy do nich a Juzef walnął tego najważniejszego, jednym z pozostałych młotków. Mietek odrazu na nas popatrzył.
-Co jest chłopaki dzisiaj? Kupujemy, sprzedajemy czy jebiemy? -pyta.
My nie zbici z tropu jaki uzyskaliśmy odpowiadamy za pomocą Leona.
-Ani jedno z tego co proponowałeś Mietek! Dzisiaj przychodzimy komuś wpierdolić! -mówi
-Komu? -pyta odrazu Mietek. -Jakby co to mogę wam kurwa pomóc. -stwierdził z uśmiechem na twarzy.
-Jasne, że możesz nam pomóc. Z resztą i tak nam kurwa pomogłeś. -odpowiedziałem mu.
-Jak to wam pomogłem? -Mietek pyta zdzwiony.
-A tak to, że gdy jebnąłeś tego debila. -tu wskazuje na pierwszego z prawej. -To właśnie pomogłeś. Oni napadli na nasz stragan, a teraz my do dupy pana, pragniemy zemsty.
Mietek popatrzył na nas, na chłopców na posyłki Czesia i jebnął patelnią którą miał zawieszoną na plecach. Rozpoczeła się walka! Archie wyciągnął swój podręczny pistolet z kwasem siarkowym, Juzef znów zaczął atakować młotkami. Kazek wyciągnął swoją trobę z granatmi, Leon pluł na nich i deptał, Mietek bił patelnią a my (czyli ja i Misza) dobijaliśmy strzałem w łeb niedobitków. Walka długo nie trwała, nikt by niewytrzymał takiego przeciążenia jakie my spowodowaliśmy. I już po kilku chwilach (znaczy się po 15 minutach) wszystkich chłopców Czesia mieliśmy z głowy. Pierwsze co zrobiliśmy po pokonaniu ich to zaczeliśmy ich przeszukiwać. Lecz znaleźliśmy niewiele. Zaledwie 4 butelki spirolu, 45 złotych polskich i 3 wina marki Bachus. Postanowiliśmy zarządać odszkodowanie od Czesia, ale to opowiem już kiedy indziej!



UWAGA TREŚCI NIECENZURALNE!

Odcinek 7
Koniec wg. Paszczaka


Niestety wszystko co ciekawe, MUSI się zakończyć. Niestety Żulersi nie wytrzymali, byli zbyt wyluzowani by przetrwać wyścig bohaterów. Jedyne co moge to opisać ich koniec. A było to tak...

13 maja był cieplutki ja sam skurwysyn. I prosze się nie dziwić, że nasi bohaterowie pozli pić swój ulubiony napój (Bachusa) pod wschodniego monopolowca. Oczywiście samo picie im nie wystarczyło i wpierdolili dwa razy bandzie zpedalonego Czesia. Czesia został wykastrowany niczym kot o letniej porze. Nasza banda położyła się wkońcu pod cieniem wielkiego jałowca i zamknęła swoje oczęta. Leżeli tak kilka godzin a gdy otworzyli oczy i wyszli ze snu zszokowali się maksymalnie. Nad nimi krążyły jak upiory. Był to: Kubuś Puchatek, Prosiaczek, Tygrysek i Królik. W tle latali łowcy pip i Babajagat.
-Żulersi! -przemówił Puchatek. -Zapamiętajcie sobię nasze słowa albowiem zginiecie bez nich.
-Przez kolejne picie stracicie życie. -odezwał się Prosiaczek.
-Amen!!! -zaśpiewali chórem łowcy pip.
-Gdy wypijecie swe życie zmyjecie. -zakrzyknął Tygrysek.
-Amen!!! -znów zaśpiewali chórem łowcy pip.
-A wasza rodzina będzie z lodów Cortina. -wydarł się Królik.
-Amen!!! -ponownie zaśpiewali chórem łowcy pip.
-Albowiem zapisane jest: kto pić całe życie będzie, życia szczęśliwego nie zdobędzie. -dodał Babajagat.
-Więc zapamiętajcie. Zmieńcie swe życie teraz bo później będzie za późno. -odezwał się Kubuś.
Jasność rozjaśniła oczy całej zgraii więc zamkneli gdy je wkońcu otworzyli zjaw już nie było.
Nie wiedzieli, że to banda Czesia opłaciła bande Puchatka by ta zastraszyła Żulersów. Ale zmienili się. Postanowili zmienić to co robili przez całe życie.
Leon ożenił się z Helgą którą poznał na strzelnicy i został tajnym agentem jej królewskiej mości.
Juzef (a raczej Józef) wyrwał się z nałogu picia i klnięcia i założył własną fabrykę gwoździ w Tajlandii.
Archie jako świr pierwszej klasy założył sklep dla ludzi mocno ześwirowanych w którym można było znaleźć dużo ciekawych i śmiesznych rzeczy.
Sasza z Miszą założyli pizzerię gdzie czasem całą zgrają się spotykają i opowiadają o starych czasach.
Kazek jako jednyny pił jeszcze jakiś czas ale potem dziwnie natchniony został malarzem. Po trzech latach twórczości został rozjechany przez ciężarówke z kapustą.

Jaki morał wynika z serii The Żulers:
Chcesz pić? Nie pij!
(ewentualnie: Chcesz pić? Pij z umiarem)

Być może Żulersi kiedyś wrócą ale jest to bardzo mało prawdopodobne.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jawor dnia Pią 11:53, 08 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FrauAlan




Dołączył: 17 Kwi 2015
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:22, 22 Maj 2015    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych] Ogłoszenia towarzyskie, seks oferty, seks ogłoszenia
[link widoczny dla zalogowanych] filmy porno, darmowe filmy porno, pornusy
[link widoczny dla zalogowanych] forum erotyczne, garsoniera


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Jaworsik sklep odzieżowy! Strona Główna -> Ogół dresiesiarski i żarciki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin